poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 7

Nie ogarniałam co się wokół mnie dzieje. Czy mój nauczyciel historii właśnie zastrzelił człowieka?!
- Czy pan...?
- Eleno, oddychaj głęboko. Nic mu nie będzie. To były tylko... strzału usypiające. Już dobrze - powiedział, wziął mnie za rękę i zaprowadził do szkoły. Ludzie nadal się bawili, jakby nic się nie stało. Podeszliśmy do Bonnie, Caroline, Lexi, Stefana i Damona. 
- Dziewczyny, zajmijcie się nią. Najlepiej jedźcie do domu. A my musimy pogadać - zwrócił się do braci Salvatore. Bonnie zadzwoniła do Jeremiego i piętnaście minut później siedzieliśmy w salonie.
- Wiecie w ogóle, kto to był? - zapytała Caroline. Wszyscy pokręciliśmy głowami. Pierwszy raz widziałam tych ludzi na oczy, a oni jakimś cudem coś o mnie wiedzieli. "Jesteś jak dar z nieba"... O co chodzi? Jaki dar?
- Muszę pogadać ze Stefanem - powiedziałam i poszłam na górę przebrać się. Bez zastanowienia założyłam to, co pierwsze wpadło mi w ręce. Bonnie i Caroline już poszły, a ja i Lexi ruszyłyśmy do rezydencji Salvatore'ów. 
- Lexi, kto to był?
- Nie wiem...
- Widzę, że wiesz. Powiedz mi - powiedziałam.
- To był Klaus i Rebekah Michaelson. Dawni... znajomi, można powiedzieć.
- Powinnam się ich bać?
- Raczej tak.
- A... kim jest Katherine?
- O tym powinnaś porozmawiać ze Stefanem. Lepiej będzie, jeśli sam ci powie - odpowiedziała.
- Damon mi powiedział, że to jego była dziewczyna.
- Poniekąd - odpowiedziała.
Weszłyśmy do domu i zobaczyłam Stefana pijącego krew z woreczka. Podbiegłam i go przytuliłam. Chwila! CO?! Krew? On pije krew!!! Oderwałam się od niego i zobaczyłam takie same "pęknięcia", co na twarzy Klausa. Wszystko dział się jak w zwolnionym tempie. Stefan spojrzał na mnie przerażony, tak jak Lexi. Do salonu wszedł Damon.
- Macie ochotę na wino z 19... - zobaczył, to co ja i zamarł. Spojrzał na mnie, podobnie jak tamci. Poparzyłam jeszcze na Stefana i na krew na jego ustach. Poderwałam się i wybiegłam z domu.
- Elena!
Nie odwracałam się. Biegłam cały czas przed siebie, nawet nie patrzyłam gdzie. Po prostu biegłam. Zatrzymałam się dopiero w lesie... Gdy zdałam sobie sprawę, że nie wiem, gdzie jestem. Usiadłam na liściach i rozpłakałam się. Chłopak,m który mi się podoba jest... kim? Wampirem? Prawdopodobnie tak jak Damon i Lexi. No tak, skoro istnieją czarownice, to czemu miałoby nie być wampirów? Po kilkunastu minutach uspokoiłam się na tyle, żeby móc zadzwonić do kogoś. Wyjęłam komórkę. No tak. Zero zasięgu. I co mam teraz zrobić? Odwróciłam się i poszłam, jak mi się zdawało, tam, skąd przybiegłam. Nagle zobaczyłam zarys człowieka przede mną. Podbiegłam i powiedziałam.
- Hej, wiesz jak wyjść z tego lasu?
- Tak - odpowiedziała kobieta i odwróciła się. Zobaczyłam... siebie? Czy ten wieczór może być jeszcze dziwniejszy.
- Jestem Katherine.
Poczułam jak uginają się pode mną kolana, a potem było już tylko czarno...

sobota, 12 października 2013

Rozdział 6

- Potrzebujecie podwózki?
- Tak, w zasadzie tak - powiedziała Jenna. - To może wy, dziewczyny jedźcie ze Stefanem, a ja z Damonem?
- Ok - zgodziłam się od razu i usiadłam obok Stefana. Tak się cieszę, że Jenna to zaproponowała! Piętnaście minut później byliśmy na szkolnym parkingu. Do Bonnie podszedł Jer, który przyjechał wcześniej, do Caroline - Matt, a mnie Stefan wziął za rękę i wprowadził do środka. Sala na serio wyszła nam obłędnie. Wszędzie były porozwieszane balony i różne plakaty. A nad sceną wisiał ogromny transparent z tytułem naszej imprezy. Ludzie bawili się już w najlepsze.
- Zatańczymy? - zapytał Stefan i nie czekając na moją odpowiedź, wziął mnie za rękę i zaciągnął na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć i niezaprzeczalnie byliśmy w tym najlepsi... Stefan był. To on prowadził. Obok zobaczyłam Lexi tańczącą z Damonem. Nie była zbyt zachwycona. Potem pojawili się obok nas i brunet zapytał:
- Odbijamy?
Stefan niechętnie mnie puścił i po chwili tańczyłam ze "złym bratem". A muszę przyznać, że tańczył jeszcze lepiej niż Stefan. 
- Unikasz mojego wzroku - stwierdził.
- Wcale nie - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy. Jednak po chwili patrzyłam już w bok. Nie chciałam, żeby zobaczył, że dosłownie tonę w jego niebieskich oczach... Elena! Przecież tobie podoba się Stefan! - Może trochę... Chodźmy się czegoś napić.
Przy stole stał Stefan i Lexi. Od razu podeszłam do nich i ustałam tak blisko zielonookiego chłopaka, jak to było możliwe. Reszta wieczoru mijała względnie spokojnie. Do czasu... Po tym jak pijany Tyler wpadł do miski z ponczem, na sali pojawiły się dwie zupełnie obce osoby. Mężczyzna w czarnym swetrze
 i kobieta w bordowej sukience.
Nie miałam pojęcia, kto to jest. Stefan, Damon i Lexi wyraźnie się spięli. Czyżby ich znali? Stefan objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. 
- Ach... Liceum. To były czasy - powiedział facet, do towarzyszki. - Czy mnie wzrok nie myli? Bracia Salvatore we własnej osobie - uśmiechnął się ironicznie. 
- Witaj Klaus. Dawno się nie widzieliśmy - powiedział Damon.
- Nick - blondynka zwróciła się do mężczyzny i wskazała na mnie.
- A co urocza Katherine robi w takiej małej mieścinie? - zapytał uważnie patrząc mi w oczy. Już druga osoba mnie z kimś pomyliła. Muszę być do niej naprawdę podobna...
- Nie jestem żadna Katherine. Jestem Elena.
- Doppleganger - szepnął Klaus. - Pozwól, że w takim razie się przedstawię. Nicklaus Michaelson. A to moja siostra Rebekah. A ty, moja droga Eleno, jesteś jak dar z nieba... - powiedział, a na jego twarzy pojawiły się jakieś dziwne... coś. Jakby pęknięcia? Nim się spostrzegłam, Rebekah w jakiś sposób powaliła Lexi i Stefana. Klaus złapał mnie za rękę i pociągnął. Po chwili byliśmy w lesie przy szkole. O co temu człowiekowi chodzi?! Biegł ze mną kawałek i nagle... upadł. Zza drzewa wyłonił się Alaric Saltzman z kuszą.

sobota, 28 września 2013

Rozdział 5

Kto to jest? To przez nią nie był w szkole i wczoraj wyszedł jako pierwszy? KIM on jest? Czy ja jestem zazdrosna?
- Eleno, to moja przyjaciółka Lexi. Przyjechała do mnie z Włoch. Lexi, to Elena.
- Miło mi cię poznać - powiedziała i uśmiechnęła się szczerze. Chyba za szybko ją oceniłam.
- Mi też. Zgaduję, że przyjechałaś wczoraj?
- Tak, ale Stefan zdążył mi wszystko o tobie opowiedzieć - puściła do mnie oczko, a ja spojrzałam na blondyna.
- Przesadza - powiedział i zgromił dziewczynę wzrokiem.
- Widzę, że nie jestem wam potrzebny - przypomniał o sobie Damon. - Wrócę późno - wziął kurtkę i trzasnął drzwiami.
- Może spotkamy się za pół godziny w Grillu? - zaproponował Stefan.
- Okey - przytaknęłyśmy jednocześnie. - Do zobaczenia - dodałam i wyszłam. 
Całą drogę do domu myślałam o Lexi i Stefanie. Wyglądają na dobrych przyjaciół, ale chyba nic więcej... Na pewno! Przecież to ze mną idzie na imprezę. Chyba, że się rozmyślił... Przebrałam się w to i wyszłam z domu. Miałam jeszcze dużo czasu, więc postanowiłam trochę się pokręcić po mieście. Jednak przeszłam dosłownie pięć metrów i obok mnie zatrzymał się czarny kabriolet, a w nim siedział oczywiście Damon.
- Podwieźć cię?
- Śledzisz mnie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Nie, przejeżdżałem obok - odpowiedział i czekał na moją odpowiedź.
- Nie, przejdę się - ruszyłam przed siebie, a on jechał obok mnie.
- Jesteś pewna?
- Tak?
- Ale tak na sto procent?
- Ale ty jesteś irytujący!
- Przestanę, jak dasz się podwieźć - zaszantażował mnie. W sumie, co mi szkodzi... Otworzyłam drzwi i wsiadłam.

~.~
- Lexi, pośpiesz się! Ile można się przebierać?!
- Już wychodzę - krzyknęła z łazienki. Odkąd Elena wyszła wypytuje się mnie o wszystko. Poszedłem do swojego pokoju. Owszem, wygląda jak Katherine, ale to jedyne, co je łączy. Elena jest bardziej subtelna, szczera, nie jest suką* (*sorry za określenie) bez serca i co najważniejsze, nie jest wampirem. Siedziałem na łóżku i myślałem, gdy do pokoju wpadła Lexi.
- To powiesz mi, dlaczego są identyczne?
- Sam chciałbym wiedzieć...
- Stefan.
Westchnąłem. Nie da się jej nic przetłumaczyć, jak sobie coś ubzdura.
- Elena jest prawdopodobnie sobowtórem Katherine.
- Doppelganger?
- Tak. Chodź, bo się spóźnimy - zaśmiała mi się w twarz.
- Żartujesz, tak?
- Jesteśmy wśród ludzi i chodzimy jak ludzie - powiedziałem.
Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy do Grilla. Byliśmy na miejscu, gdy zobaczyłem Elenę wychodzącą z samochodu Damona. Czy jestem zazdrosny? Lexi chyba też to zauważyła po patrzyła to na nią, to na mnie.
- Cześć - przywitała się Elena. - Wchodzimy?
~.~

Stefan jest jakiś dziwny. Pewnie widział mnie i Damona, a to znaczy, ze nie jestem mu obojętna! Jakaś część mnie była szczęśliwa, ale druga bała się, że to, co już między nami było - znikło.
- Gramy w bilarda? - zaproponowała Lexi i ruszyła po kij.
Pół godziny później usiedliśmy do stołu i zamówiliśmy po kubku kawy. Zauważyłam, że pan Saltzman nam się przygląda.
Jenna poszła go obsłużyć, a potem przyszła do nas.
- Tu jest wasza kawa. Eleno, Alaric chce z tobą porozmawiać.
Ciekawe o co mu chodzi. Uśmiechnęłam się do Lexi i Stefana i poszłam kilka stolików dalej.
- Dzień dobry. Jenna mi powiedziała, że chce pan ze mną rozmawiać.
- Tak. Chciałem zapytać, jak wasz projekt. Dzisiaj w szkole nie było Stefana, ale widzę, że już lepiej się czuje - powiedział dziwnym głosem.
- Taak. Już lepiej. Jutro będziemy mogli przedstawić naszą pracę.
- Cieszę się. Eleno - powiedział, gdy już odchodziłam. - Uważaj na siebie.
- Dobrze...
Wróciłam do stolika. Lexi opowiadała właśnie o koncercie Bon Jovi'ego.
- Musisz z nami kiedyś pojechać - powiedziała, a Stefan się uśmiechnął.
- Nie próbuj protestować. To nic nie da. Poza tym, naprawdę warto pojechać - powiedział i dopił kawę.
Rozmawialiśmy jeszcze kilka godzin. Odprowadzili mnie do domu i poszli do siebie. Cały wieczór opisałam w pamiętniku. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

Tydzień później
Właśnie przyszły do mnie Bonnie, Caroline i Lexi. Szykujemy się na tańce. Dziewczyny od razu polubiły przyjaciółkę Stefana. Tak samo jak Tyler. Zaprosił ją na imprezę, ale ona mu odmówiła. "Nie mój typ" powiedziała na widok naszych min. Pół godziny później była ubrana tak, Bonnie tak, Caroline tak, a ja tak. Zeszłyśmy na dół. Stefan już czekał na nas w samochodzie. 
- Dziewczyny wyglądacie świetnie - powiedziała Jenna. Sama była ubrana w to. Szła jako opiekun. Wyszłyśmy z domu i poszłyśmy do samochodu. Zabrakło miejsca dla jednej z nas i jak na zawołanie pojawił się Damon w swoim samochodzie.

__________
Może być? :)
Jak myślicie, kto pojedzie z Damonem? O.o
Komentujcie, proszę :*

piątek, 27 września 2013

Rozdział 4

Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Damona. Patrzył na nas rozbawiony.
- Nie wspomniałaś, że znasz mojego brata.
- Bo nie pytałeś - odpowiedziałam i poczułam dłoń Stefana na mojej talii. Jego dotyk jest taki kojący. Bracia zaczęli się mierzyć wzrokiem. Postanowiłam to przerwać.
- Stefan, może wejdziesz do środka?
- Nie chcę robić problemu...
- To żaden problem - uśmiechnęłam się i pociągnęłam go w stronę drzwi.
- A mnie nie zaprosisz? - zapytał Damon udając urażonego.
- Nie - uśmiech zszedł z jego twarzy. Odwrócił się i poszedł bez słowa.
- Przepraszam za niego - powiedział Stefan, gdy byliśmy już w moim pokoju. 
- Zawsze taki jest?
- Niestety. Może zrobimy razem projekt dla Saltzmana?
- Miałam go robić z Bonnie i Caroline, ale poradzą sobie beze mnie - uśmiechnęłam się. 
Włączyłam komputer, żeby móc poszukać informacji na temat włoskiego renesansu, ale Stefan znał więcej faktów niż wikipedia. No tak, przecież mieszkał we Włoszech. Dwie godziny później mieliśmy gotową pracę. Stefan wstał i wyszliśmy z pokoju. Na dole mieliśmy się żegnać, gdy wpadł Jer z Bonnie. 
- O hej! Jestem Jeremy, brat Eleny.
- Miło mi. Stefan. Cześć Bonnie.
- Hej. 
Staliśmy we czwórkę i nic nie mówiliśmy, gdy weszła Jenna.
- Co tak stoicie w przedpokoju? Jer, zabierz kolegę do salonu. Dziewczyny, pomóżcie mi z kolacją - ciocia rozwiązała problem co robić. - A i jeszcze jedno, Caroline i jej znajomy też przyjdą na kolację. Spotkałam ich w Grillu - wyjaśniła. Jaki znajomy? Matta i Tylera zna, więc użyłaby imion. Może to dziwne, ale mam złe przeczucia. 
Stefan i Jer rozmawiali o jakimś sportowcu, a my przygotowywałyśmy pizzę. Pięć minut później do kuchni weszła Caroline, a do salonu... Damon. Miałam rację, że coś się stanie! Wszedł jak gdyby nigdy nic i... puścił do mnie oczko? Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem i znów wróciłam do dawnego zajęcia. Godzinę później usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Do Stefana zadzwonił telefon. 
- Przepraszam, ale muszę już iść. Do jutra - pożegnał się i wyszedł.
- Ja i Bonnie też się zbieramy. Musimy dokończyć projekt, bo KTOŚ nas wystawił - uśmiechnęła się do mnie. 
- A ja pomogę wam sprzątać - zaoferował Damon i popatrzył na mnie.
- Spoko. 
Ja zmywałam naczynia, on wycierał i odkładał na półkę.
- Kim właściwie jest Katherine? - zapytałam. Dręczyło mnie to odkąd mnie tak nazwał.
- To była dziewczyna Stefana. Jesteś do niej bardzo podobna. Będę już leciał. Do zobaczenia Eleno - powiedział i zanim zdążyłam  cokolwiek zrobić, pocałował mnie w policzek. O co mu chodzi?!

Następnego dnia
Dzisiaj w szkole nie było Stefana. Po lekcja, zamiast iść na cmentarz przebrałam się i postanowiłam go odwiedzić. Szłam jakieś pół godziny i byłam na miejscu. Drzwi otworzyła mi oczywiście Damon.
- Co cię do nas sprowadza?
- Przyszłam do Stefana. 
- Stefan jest teraz... zajęty.
- Aha. A kiedy nie będzie?
- Ja ci nie wystarczam? - uśmiechnął się jednym kącikiem i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Zabawny jesteś - zaśmiałam się.
 - A jak bardzo? - znów na mnie spojrzał. Czyżby ze mną flirtował?
- Elena! Co ty tu robisz? - usłyszałam nad sobą. Spojrzałam w górę i zobaczyłam twarz Stefana.
- Przyszłam zapytać co u ciebie. Nie było cię dzisiaj w szkole.
- Stefan, kto to? - usłyszałam kobiecy głos. Z pokoju, z którego przed chwilą wyszedł Stefan, wyłoniła się blondwłosa dziewczyna.

_________
Trochę krótki, ale jest :D
Komentujcie :*

czwartek, 26 września 2013

Rozdział 3

- Bonnie, to niesamowite! - krzyknęła Caroline, a ja patrzyłam na pióra latające po moim pokoju.
- Co jeszcze potrafisz? - zapytałam.
- Na razie nie wiele - odpowiedziała, a pióra opadły. Popatrzyłam na nie z rezygnacją. Co najmniej pół godziny nam zejdzie, zanim je pozbieramy, ale czarownica tylko się uśmiechnęła, machnęła dłonią i wszystkie znów znalazły się w poszewce, która w magiczny sposób się zrosła. Przez następną godzinę planowałyśmy, co założyć na tańce. O 1 w nocy Caroline powiedziała.
- Elena, może zadzwonisz do Stefana?
- A nie jest za późno?
- Zadzwoń! - zawołała Bonnie. - Albo znów porozrzucam pióra i sama będziesz je sprzątała.
- No już dobrze - wzięłam telefon z półki i wybrałam jego numer.
-Halo?
- Cześć. Nie obudziłam cię?
- Elena?
- Tak...
- Nie obudziłaś. Coś się stało?
- Niee... Tak chciałam porozmawiać - tylko o czym? Tego pod uwagę nie wzięłam!
- Więc...
- Tak się zastanawiałam...
- Nad czym?
- Masz może ochotę pójść ze mną na imprezę?
- Tą co będzie za tydzień?
- Tak.
- Z miłą chęcią.
- Fajnie. To... Do jurta.
- Miłych snów - powiedział i rozłączył się. Idę na tańce ze Stefanem!
Zrelacjonowałam całą rozmowę dziewczynom. Zaczęły piszczeć i skakać, a potem wykłócać się czy założy skórzaną kurtkę czy kamizelkę. O 3 w nocy poszłyśmy spać. Siedziałybyśmy dłużej, ale jutro znów szkoła. Byłoby mi smutno, gdyby nie fakt, że zobaczę blondyna. Rano we trzy ustałyśmy przed szafą i wybierałyśmy ubrania. Bonnie ubrała się w to, Caroline w to, a ja w to. Zeszłyśmy na dół na śniadanie. Jer od razu zaczął rozmawiać z Bonnie. Pół godziny później byliśmy w szkole. Pierwsza była historia. Pobiegłam szybko do szafki po podręcznik, zatrzasnęłam drzwi i... wpadłam na kogoś.
- Przepraszam.
- Nie masz za co - usłyszałam. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Stefana. Uśmiechnęłam się i założyłam włosy za ucho. On schylił się i podniósł moją książkę. - Idziemy?
- Ja-jasne - nigdy nie wiem, co powiedzieć, jak jest tak blisko. Dlaczego tak na niego reaguję?
Po historii była matma, a potem chemia. Na przerwie na lunch poszłam ze Stefanem na spacer. Zadawaliśmy sobie na wzajem pytania, żeby czegoś się o sobie dowiedzieć. Szliśmy w stronę szkoły, bo niedługo miała się zacząć lekcja, gdy Stefan się odwrócił i złapał lecącą piłkę.
- Jak ty to...?
- Mam refleks - uśmiechnął się i odrzucił chłopakom piłkę.
Przez chwile byłam w szoku. Jak on zauważył piłkę, lecącą ZA nim?!
- A ulubiony kamień? - zapytałam, gdy odzyskałam głos.
- Lapis lazuli - powiedział bez zastanowienia.
- Nie słyszałam o takim - powiedziałam szczerze, a on pokazał mi swój pierścień.
- Jest wspaniały. Skąd go masz?
- Pamiątka rodzinna. 
Rozmawialiśmy do końca przerwy. Po lekcjach odprowadził mnie do domu i poszedł do siebie. Dowiedziałam się, że ma starszego brata, ale niezbyt za sobą przepadają. Mieszkał kiedyś w Mystic Falls, ale potem przeprowadził się do Włoch. W domu przebrałam się, wzięłam pamiętnik i poszłam do rodziców. Nikogo na cmentarzu nie było. Usiadłam obok nich i zaczęłam pisać o Stefanie. Nagle wokół mnie zaczęła się zbierać mgła... Poczułam chłód i trochę się przeraziłam. Za wcześnie na taką gęstą mgłę...


Wstałam i spojrzałam przerażona w mgłę, z której zaczął ktoś się wyłaniać. Po chwili zobaczyłam przystojnego bruneta z niebieskimi oczami, ubranego na czarno.
- Wystraszyłeś mnie! Kimkolwiek jesteś...
- Nie udawaj, że mnie nie znasz Katherine.
Czy on mnie nazwał Katherine? Kto to jest? I kim on jest?
- Em... To chyba pomyłka. Jestem Elena. Elena Gilbert, a ty to?
- Damon Salvatore. Do usług - uśmiechnął się. Salvatore? Brat Stefana? Postanowiłam nie ujawniać, że znam Stefana.
- Miło cię poznać. Dawno przyjechałeś? - zapytałam i udawałam wyluzowaną i zaciekawioną.
- Dzisiaj rano. Zgaduję, że ty mieszkasz tu od dawna...
- Zgadza się. Przepraszam, ale muszę już iść. Cześć.
- Do zobaczenia Eleno - powiedział patrząc mi głęboko w oczy. Odwróciłam się i poszłam. W drodze do domu napisałam do Stefana, że widziałam jego brata. Nie śpieszyło mi się. Gdy byłam już przy budynku, zobaczyłam postać w czarnej skórzanej kurtce. Przez chwilę myślałam, że to Damon, ale na szczęście się myliłam.
- Stefan? Co ty tu robisz?
Zamiast odpowiedzi podniegł do mnie zadziwiająco szybko i przytulił.
- Nic ci nie jest - powiedział z ulgą. 
Nie wiedziałam co zrobić. Znam go dwa dni, a on już się do mnie przytula... Z drugiej strony, nie przeszkadza mi to. Zarzuciłam mu ręce na szyję i powiedziałam.
- Dlaczego coś mi się miało stać?
- Damon jest... Nieobliczalny.
- Zaraz "nieobliczalny". Po prostu niektórzy się mnie boją - usłyszeliśmy za sobą.


________
Podoba się? :)
Mam nadzieję, że tak :D
Następny jutro :)

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 2

Moje serce przyspieszyło. Miałam wrażenie, że cała szkoła słyszy jak mi się szamoce w piersi. 
- Ja-jasne. Jestem Elena - spojrzałam w stronę Caroline, która puściła do mnie oczko.
- To idziemy? - uśmiechnął się rozbawiony. Mam coś na głowie? Może kawałek jabłka utknął mi w zębach? Ruszyłam przed nim i dyskretnie przejechałam językiem po zębach. Nic nie ma. Na szczęście. Pokazałam mu całą szkołę. Skierowaliśmy się w stronę boiska i wpadliśmy na Tylera i Matta.

- Stefan, prawda? - zapytał Tyler.
- Tak.
- Chciałbyś spróbować sił w naszej drużynie? - Matt spojrzał z nadzieją na blondyna.
- Czemu nie. Kiedy mogę przyjść na trening?
- Teraz - powiedzieli razem i odwrócili się.
- Nie obrazisz się jeśli pójdę?
- Też idę. Mam trening - uśmiechnęłam się.
- Należysz do drużyny? - zaśmiał się głośno.
- Dopinguję drużynę.
- No to muszę się dostać - spojrzałam na niego zdziwiona. - No wiesz, taka ładna cheerleaderka musi umieć zagrzewać drużynę i fajnie byłoby usłyszeć swoje imię w twoich ustach - wyjaśnił, a ja się zarumieniłam. Czy on próbuje ze mną flirtować? 
- Lepiej chodźmy, bo nas uduszą - powiedziałam i ruszyliśmy w stronę szatni. Po piętnastu minutach byłam przebrana w dresy i szłam za Bonnie.
- Więc tak - zaczęła Caroline, która jest kapitanem. - Sue, poprowadzisz trening z dziewczynami, a ja i Bonnie nauczymy Elenę nowego układu - wiedziałam, że chodzi o coś więcej, niż tylko układ. Chcą wiedzieć o czym rozmawiałam ze Stefanem. Poszłyśmy parę metrów od dziewczyn i zatrzymałyśmy się w takim miejscu, że mogłyśmy widzieć trenujących chłopaków. Tanner tłumaczył coś Stefanowi, a on patrzył się w naszą stronę. Gdy trener skończył do niego mówić, kiwnął głową i... pomachał mi! Zarumieniłam się i odmachałam. 
- Uuuu! - usłyszałam za sobą dziewczyny. - Coś się kroi - dodała Bonnie z dziwnym uśmiechem. 
- Ale o co wam chodzi? - udałam głupią.
- Opowiadaj.
- Nie ma o czym - zaczęłyśmy się rozciągać i powiedziałam o tych piętnastu minutach spędzonych ze Stefanem.
- I o nic się nie wypytywałaś?
- Nie.
- Elena! Jak mogłaś?! Taki świetny chłopak chce żebyś to TY go oprowadzała i nie wyciągnęłaś z niego żadnych informacji?
- No... nie - jak przedstawiła to w takim świetle, to faktycznie słabo wyszło... Jeszcze mam czas. Nie przyjechał tu przecież na jeden dzień. Ale podoba się też innym dziewczynom - przeszło mi przez głowę.
- Już wiem!  - krzyknęła Bonnie. - Zaproś go na tańce.
- Tak, tak. To genialny pomysł! Że też sama na to nie wpadłam - powiedziała Caroline.
Przez następne dwie godziny ogarniałam układ. Na koniec mogłam już ćwiczyć z dziewczynami. W dwie godziny, nadrobiłam dwa miesiące. Nieźle. Poszłam z dziewczynami do szatni i już miałyśmy iść do mnie, gdy usłyszałam jak ktoś mnie woła.
- Elena! - odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego Stefana. Bonnie i Caroline zaczęły patrzeć na siebie porozumiewawczo.
- To my pójdziemy. Dogonisz nas - powiedziała brunetka i poszły.
- Hej - uśmiechnęłam się.
- Em... Chciałem ci dać swój numer telefonu. Tak jakbyś chciała porozmawiać czy coś - uśmiechnął się i dał mi kartkę.
- Dzięki. Na pewno skorzystam.
- Chyba przyjaciółki na ciebie czekają - zaśmiał się i wskazał na krzaki zza których było widać blond włosy Caroline. Zaśmiałam się i pożegnałam z przystojniakiem.
- Następnym razem kucnijcie niżej - powiedziałam i ruszyłyśmy do mnie. Jenna oglądała jakiś serial, a Jeremy siedział nad książkami. Gdy weszłyśmy do kuchni, ożywił się i wciągnął Bonnie w rozmowę o czarownicach z Salem. Czyżby ona mu się podobała? Spojrzałam na blondynkę, ona chyba też doszła do takiego wniosku. Patrzyła na nich z przymrużonymi oczami. 
- Bonnie, czy nie miałaś nam czegoś pokazać? - zapytała.
- A tak! Jasne. Jer, może spotkamy się juto po szkole? Muszę ci coś pokazać - uśmiechnęła się do mojego brata.
- Dobra. Do jutra - odwzajemnił uśmiech i znów usiadł do książek. Poszłyśmy do mojego pokoju.
- Mamy sobie wiele do powiedzenia, więc zostajecie u mnie na noc. Ubrania wam pożyczę - powiedziałam i usiadłam na łóżku.
- Ty zaczynasz - powiedziała Caroline.
- Więc... Stefan dał mi swój numer telefonu. W razie jakbym chciała z nim porozmawiać. Bonnie, o co chodzi z Jeremym? - zmieniłam temat.
- Ale co o co chodzi?
- Och daj spokój! Z odległości kilometra widać, że mu się podobasz - blondynka szturchnęła ją w żebra.
- Na historii zgłosił się do napisania pracy o czarownicach z Salem, a ponieważ jestem ich potomkinią mogę mu bardzo pomóc. To tyle.
- A on ci się podoba?
- To twój brat - powiedziała bez przekonania.
- A ty jesteś moją przyjaciółką... I pasujecie do siebie - powiedziałam. 
- Może i tak... Co z imprezą? - teraz to ona zmieniła temat. Wiedziała co powiedzieć, żeby Caroline nie zamykała się buzia przez następne dwie godziny. Rozrysowałyśmy salę i zaczęłyśmy nanosić coraz więcej szczegółów. Po godzinie wszystko było zaplanowane. 
- A właśnie! Bonnie, miałaś nam udowodnić, że jesteś czarownicą - powiedziała Caroline. 
- No dobra, tylko nie mówcie nikomu. Okna i drzwi są zamknięte? - pokiwałam głową. - Nie ma przeciągu?
- Nie - odpowiedziałam, a brunetka wzięła moją poduchę i rozdarła ją.
- Ej!
- Poczekaj.
Usiadła po turecku i podniosła ręce nad pióra z poduszki. Po chwili zaczęły się unosić i wirować po pokoju, a ja i Caroline patrzyłyśmy na nie jak zaczarowane.

- Teraz mi wierzycie?

____________
I jak? :) Mam nadzieję, że się wam podoba :)

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 1

- Elena! Jeśli zaraz nie wyjdziesz z domu, spóźnisz się do szkoły - usłyszałam Jennę. Spojrzałam na zegarek: 8.19. Zajęcia zaczynają się o 9, ale muszę się jeszcze ubrać i dojść do szkoły. Sturlałam się z łóżka i stanęłam przed szafą. W co ja mam się ubrać?! Po piętnastu minutach wybrałam to. Zeszłam na dół i chwyciłam tosta.
- Wychodzę!
- A śniadanie?
Pomachałam cioci tostem przed nosem i wybiegłam na powietrze. Stęskniłam się za tym miasteczkiem. Za zapachem kwiatów, znajomymi twarzami, ciasnymi bocznymi uliczkami i tym klimatem tajemniczości, który ogarniał Mistic Falls po zmroku. W Paryżu wszyscy się gdzieś śpieszyli, a tu życie płynęło wolniej. Po drodze poszłam jeszcze na cmentarz odwiedzić rodziców. Usiadłam na trawie i zaczęłam myśleć o przeszłości... Wciąż nie rozumiałam dlaczego ja żyję, a oni nie. Jak w ogóle wydostałam się z samochodu?
- Tu jesteś! - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam dwie dziewczyny: blondynkę o nieskazitelnie białej cerze i brunetkę o promiennym uśmiechu.

- Bonnie! Caroline! Nawet nie wiecie, jak się za wami stęskniłam!
- My za tobą też!
Przez całą drogę do szkoły opowiadałyśmy na zmianę o wakacjach. Caroline miała oczywiście najwięcej do powiedzenia. Mówiła o wycieczce na Karaiby i o planowanych imprezach.
- Myślałam, żeby rok rozpocząć od imprezy pod tytułem Rock your life. Nawiązywałaby do lat 50. Myślicie, że to dobry pomysł?
- Jasne - gdybyśmy zaprzeczyły, byłybyśmy martwe. Po chwili byłyśmy już pod szkołą. Oczywiście spóźnione. Pobiegłyśmy do klasy, w której mamy lekcje. 
- Tunner nas zabije - szepnęła Bonnie tuż przed wejściem do sali historycznej. Otworzyłam drzwi, ale zamiast nauczyciela, którego nienawidziłyśmy zobaczyłyśmy przystojnego faceta w średnim wieku.
- Przepraszamy za spóźnienie - powiedziałyśmy razem, wzięłyśmy podręczniki z biurka i zajęłyśmy wolne miejsca. 
- Nic nie szkodzi. Jak już mówiłem nazywam się Alaric Saltzman i jestem nowym nauczycielem historii. Pan Tunner oddał się w stu procentach drużynie - uśmiechnął się. W ogóle nie przypomina poprzedniego belfra. Jest miły i otwarty, ale z drugiej strony dopiero go poznaliśmy. Przez całą lekcję mówił o sobie i o tym, czego się będziemy uczyć. Kazał też nam coś o sobie powiedzieć. Po 45 minutach wyszliśmy na przerwę. Caroline zagoniła mnie i Bonnie do rozdawania ulotek zapraszających na imprezę. Od dzisiaj zaczynamy przygotowania. Kolejne lekcje były nudne, jak zawsze. W końcu nadeszła przerwa na lunch, a potem jeszcze tylko biologia i trening cheerleaderek. Tak, jestem jedną z nich. Moja mama była i ja też jestem. Mam wrażenie, ze to jest częścią mnie i dzięki temu mogę być bliżej niej. Poszłyśmy do stołówki, ale ograniczyłyśmy się tylko do jabłka i wody. Trzeba będzie zabierać swoje jedzenie... Poszłyśmy na dwór, korzystać ze słońca. Usiadłyśmy na ławce i zaczęłyśmy dyskutować o dekoracjach na imprezę. Tuż przed nami zatrzymał się czarny samochód i wysiadł z niego wysoki, przystojny blondyn.
Było w nim coś tajemniczego, groźnego, ale jednocześnie pociągającego. Spojrzał w naszą stronę i na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Patrzył mi prosto w oczy, a ja delikatnie się uśmiechnęłam. Minął nas i poszedł w stronę szkoły.
- Kto to jest? - zapytała Caroline.
- Nie mam pojęcia - szepnęłam. Wciąż byłam pod wpływem jego zielonych oczu.
- Ja też nie wiem, ale wyczuwam jakieś niebezpieczne wibracje...
- Och, Bonnie nie zaczynaj znów!
- Ale czego? - zapytałam. Co za wibracje?
- Pani Bennet powiedziała jej, że jest czarownicą, a Bonnie jej uwierzyła.
- To prawda?
- Tak. A Caroline mi nie wierzy. Po treningu idziemy do Eleny. Pokażę wam, że mówię prawdę - powiedziała i poszła. - Nie idziecie?
- Jeszcze jest przerwa.
- Nie - i w tym momencie zadzwonił dzwonek.
- Spojrzała na zegarek - powiedziała blondynka i poszła ze mną do szkoły. Na biologii nauczycielka posadziła nas od najniższych do najwyższych. Jak w podstawówce. Ale był plus. Siedziałam obok tego nowego chłopaka. Nauczycielka kazała mu się przedstawić. Wyszedł niechętnie na środek klasy i powiedział głębokim, spokojnym głosem:
- Nazywam się Stefan Salvatore. Przeprowadziłem się tu z Włoch. Interesuję się futbolem i muzyką.
Matt i Tyler od razu się ożywili. Oni należą do szkolnej drużyny i w tym roku potrzebują jednego gracza. Stefan zajął swoje miejsce, cały czas zerkając w moją stronę. Patrzył, jakby chciał poznać moje myśli i miałam wrażenie, że mu się to udaje. Zadzwonił dzwonek i wszyscy ruszyli do drzwi. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam zielone oczy.
- Hej, jestem Stefan. Oprowadzisz mnie po szkole?

_________
I jak? Może być na początek? 
Jeśli macie jakieś uwagi to piszcie śmiało :)
I jeszcze pytanie: Pisać tylko z perspektywy Eleny czy też innych bohaterów? :)