czwartek, 26 września 2013

Rozdział 3

- Bonnie, to niesamowite! - krzyknęła Caroline, a ja patrzyłam na pióra latające po moim pokoju.
- Co jeszcze potrafisz? - zapytałam.
- Na razie nie wiele - odpowiedziała, a pióra opadły. Popatrzyłam na nie z rezygnacją. Co najmniej pół godziny nam zejdzie, zanim je pozbieramy, ale czarownica tylko się uśmiechnęła, machnęła dłonią i wszystkie znów znalazły się w poszewce, która w magiczny sposób się zrosła. Przez następną godzinę planowałyśmy, co założyć na tańce. O 1 w nocy Caroline powiedziała.
- Elena, może zadzwonisz do Stefana?
- A nie jest za późno?
- Zadzwoń! - zawołała Bonnie. - Albo znów porozrzucam pióra i sama będziesz je sprzątała.
- No już dobrze - wzięłam telefon z półki i wybrałam jego numer.
-Halo?
- Cześć. Nie obudziłam cię?
- Elena?
- Tak...
- Nie obudziłaś. Coś się stało?
- Niee... Tak chciałam porozmawiać - tylko o czym? Tego pod uwagę nie wzięłam!
- Więc...
- Tak się zastanawiałam...
- Nad czym?
- Masz może ochotę pójść ze mną na imprezę?
- Tą co będzie za tydzień?
- Tak.
- Z miłą chęcią.
- Fajnie. To... Do jurta.
- Miłych snów - powiedział i rozłączył się. Idę na tańce ze Stefanem!
Zrelacjonowałam całą rozmowę dziewczynom. Zaczęły piszczeć i skakać, a potem wykłócać się czy założy skórzaną kurtkę czy kamizelkę. O 3 w nocy poszłyśmy spać. Siedziałybyśmy dłużej, ale jutro znów szkoła. Byłoby mi smutno, gdyby nie fakt, że zobaczę blondyna. Rano we trzy ustałyśmy przed szafą i wybierałyśmy ubrania. Bonnie ubrała się w to, Caroline w to, a ja w to. Zeszłyśmy na dół na śniadanie. Jer od razu zaczął rozmawiać z Bonnie. Pół godziny później byliśmy w szkole. Pierwsza była historia. Pobiegłam szybko do szafki po podręcznik, zatrzasnęłam drzwi i... wpadłam na kogoś.
- Przepraszam.
- Nie masz za co - usłyszałam. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Stefana. Uśmiechnęłam się i założyłam włosy za ucho. On schylił się i podniósł moją książkę. - Idziemy?
- Ja-jasne - nigdy nie wiem, co powiedzieć, jak jest tak blisko. Dlaczego tak na niego reaguję?
Po historii była matma, a potem chemia. Na przerwie na lunch poszłam ze Stefanem na spacer. Zadawaliśmy sobie na wzajem pytania, żeby czegoś się o sobie dowiedzieć. Szliśmy w stronę szkoły, bo niedługo miała się zacząć lekcja, gdy Stefan się odwrócił i złapał lecącą piłkę.
- Jak ty to...?
- Mam refleks - uśmiechnął się i odrzucił chłopakom piłkę.
Przez chwile byłam w szoku. Jak on zauważył piłkę, lecącą ZA nim?!
- A ulubiony kamień? - zapytałam, gdy odzyskałam głos.
- Lapis lazuli - powiedział bez zastanowienia.
- Nie słyszałam o takim - powiedziałam szczerze, a on pokazał mi swój pierścień.
- Jest wspaniały. Skąd go masz?
- Pamiątka rodzinna. 
Rozmawialiśmy do końca przerwy. Po lekcjach odprowadził mnie do domu i poszedł do siebie. Dowiedziałam się, że ma starszego brata, ale niezbyt za sobą przepadają. Mieszkał kiedyś w Mystic Falls, ale potem przeprowadził się do Włoch. W domu przebrałam się, wzięłam pamiętnik i poszłam do rodziców. Nikogo na cmentarzu nie było. Usiadłam obok nich i zaczęłam pisać o Stefanie. Nagle wokół mnie zaczęła się zbierać mgła... Poczułam chłód i trochę się przeraziłam. Za wcześnie na taką gęstą mgłę...


Wstałam i spojrzałam przerażona w mgłę, z której zaczął ktoś się wyłaniać. Po chwili zobaczyłam przystojnego bruneta z niebieskimi oczami, ubranego na czarno.
- Wystraszyłeś mnie! Kimkolwiek jesteś...
- Nie udawaj, że mnie nie znasz Katherine.
Czy on mnie nazwał Katherine? Kto to jest? I kim on jest?
- Em... To chyba pomyłka. Jestem Elena. Elena Gilbert, a ty to?
- Damon Salvatore. Do usług - uśmiechnął się. Salvatore? Brat Stefana? Postanowiłam nie ujawniać, że znam Stefana.
- Miło cię poznać. Dawno przyjechałeś? - zapytałam i udawałam wyluzowaną i zaciekawioną.
- Dzisiaj rano. Zgaduję, że ty mieszkasz tu od dawna...
- Zgadza się. Przepraszam, ale muszę już iść. Cześć.
- Do zobaczenia Eleno - powiedział patrząc mi głęboko w oczy. Odwróciłam się i poszłam. W drodze do domu napisałam do Stefana, że widziałam jego brata. Nie śpieszyło mi się. Gdy byłam już przy budynku, zobaczyłam postać w czarnej skórzanej kurtce. Przez chwilę myślałam, że to Damon, ale na szczęście się myliłam.
- Stefan? Co ty tu robisz?
Zamiast odpowiedzi podniegł do mnie zadziwiająco szybko i przytulił.
- Nic ci nie jest - powiedział z ulgą. 
Nie wiedziałam co zrobić. Znam go dwa dni, a on już się do mnie przytula... Z drugiej strony, nie przeszkadza mi to. Zarzuciłam mu ręce na szyję i powiedziałam.
- Dlaczego coś mi się miało stać?
- Damon jest... Nieobliczalny.
- Zaraz "nieobliczalny". Po prostu niektórzy się mnie boją - usłyszeliśmy za sobą.


________
Podoba się? :)
Mam nadzieję, że tak :D
Następny jutro :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz