poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 7

Nie ogarniałam co się wokół mnie dzieje. Czy mój nauczyciel historii właśnie zastrzelił człowieka?!
- Czy pan...?
- Eleno, oddychaj głęboko. Nic mu nie będzie. To były tylko... strzału usypiające. Już dobrze - powiedział, wziął mnie za rękę i zaprowadził do szkoły. Ludzie nadal się bawili, jakby nic się nie stało. Podeszliśmy do Bonnie, Caroline, Lexi, Stefana i Damona. 
- Dziewczyny, zajmijcie się nią. Najlepiej jedźcie do domu. A my musimy pogadać - zwrócił się do braci Salvatore. Bonnie zadzwoniła do Jeremiego i piętnaście minut później siedzieliśmy w salonie.
- Wiecie w ogóle, kto to był? - zapytała Caroline. Wszyscy pokręciliśmy głowami. Pierwszy raz widziałam tych ludzi na oczy, a oni jakimś cudem coś o mnie wiedzieli. "Jesteś jak dar z nieba"... O co chodzi? Jaki dar?
- Muszę pogadać ze Stefanem - powiedziałam i poszłam na górę przebrać się. Bez zastanowienia założyłam to, co pierwsze wpadło mi w ręce. Bonnie i Caroline już poszły, a ja i Lexi ruszyłyśmy do rezydencji Salvatore'ów. 
- Lexi, kto to był?
- Nie wiem...
- Widzę, że wiesz. Powiedz mi - powiedziałam.
- To był Klaus i Rebekah Michaelson. Dawni... znajomi, można powiedzieć.
- Powinnam się ich bać?
- Raczej tak.
- A... kim jest Katherine?
- O tym powinnaś porozmawiać ze Stefanem. Lepiej będzie, jeśli sam ci powie - odpowiedziała.
- Damon mi powiedział, że to jego była dziewczyna.
- Poniekąd - odpowiedziała.
Weszłyśmy do domu i zobaczyłam Stefana pijącego krew z woreczka. Podbiegłam i go przytuliłam. Chwila! CO?! Krew? On pije krew!!! Oderwałam się od niego i zobaczyłam takie same "pęknięcia", co na twarzy Klausa. Wszystko dział się jak w zwolnionym tempie. Stefan spojrzał na mnie przerażony, tak jak Lexi. Do salonu wszedł Damon.
- Macie ochotę na wino z 19... - zobaczył, to co ja i zamarł. Spojrzał na mnie, podobnie jak tamci. Poparzyłam jeszcze na Stefana i na krew na jego ustach. Poderwałam się i wybiegłam z domu.
- Elena!
Nie odwracałam się. Biegłam cały czas przed siebie, nawet nie patrzyłam gdzie. Po prostu biegłam. Zatrzymałam się dopiero w lesie... Gdy zdałam sobie sprawę, że nie wiem, gdzie jestem. Usiadłam na liściach i rozpłakałam się. Chłopak,m który mi się podoba jest... kim? Wampirem? Prawdopodobnie tak jak Damon i Lexi. No tak, skoro istnieją czarownice, to czemu miałoby nie być wampirów? Po kilkunastu minutach uspokoiłam się na tyle, żeby móc zadzwonić do kogoś. Wyjęłam komórkę. No tak. Zero zasięgu. I co mam teraz zrobić? Odwróciłam się i poszłam, jak mi się zdawało, tam, skąd przybiegłam. Nagle zobaczyłam zarys człowieka przede mną. Podbiegłam i powiedziałam.
- Hej, wiesz jak wyjść z tego lasu?
- Tak - odpowiedziała kobieta i odwróciła się. Zobaczyłam... siebie? Czy ten wieczór może być jeszcze dziwniejszy.
- Jestem Katherine.
Poczułam jak uginają się pode mną kolana, a potem było już tylko czarno...

sobota, 12 października 2013

Rozdział 6

- Potrzebujecie podwózki?
- Tak, w zasadzie tak - powiedziała Jenna. - To może wy, dziewczyny jedźcie ze Stefanem, a ja z Damonem?
- Ok - zgodziłam się od razu i usiadłam obok Stefana. Tak się cieszę, że Jenna to zaproponowała! Piętnaście minut później byliśmy na szkolnym parkingu. Do Bonnie podszedł Jer, który przyjechał wcześniej, do Caroline - Matt, a mnie Stefan wziął za rękę i wprowadził do środka. Sala na serio wyszła nam obłędnie. Wszędzie były porozwieszane balony i różne plakaty. A nad sceną wisiał ogromny transparent z tytułem naszej imprezy. Ludzie bawili się już w najlepsze.
- Zatańczymy? - zapytał Stefan i nie czekając na moją odpowiedź, wziął mnie za rękę i zaciągnął na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć i niezaprzeczalnie byliśmy w tym najlepsi... Stefan był. To on prowadził. Obok zobaczyłam Lexi tańczącą z Damonem. Nie była zbyt zachwycona. Potem pojawili się obok nas i brunet zapytał:
- Odbijamy?
Stefan niechętnie mnie puścił i po chwili tańczyłam ze "złym bratem". A muszę przyznać, że tańczył jeszcze lepiej niż Stefan. 
- Unikasz mojego wzroku - stwierdził.
- Wcale nie - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy. Jednak po chwili patrzyłam już w bok. Nie chciałam, żeby zobaczył, że dosłownie tonę w jego niebieskich oczach... Elena! Przecież tobie podoba się Stefan! - Może trochę... Chodźmy się czegoś napić.
Przy stole stał Stefan i Lexi. Od razu podeszłam do nich i ustałam tak blisko zielonookiego chłopaka, jak to było możliwe. Reszta wieczoru mijała względnie spokojnie. Do czasu... Po tym jak pijany Tyler wpadł do miski z ponczem, na sali pojawiły się dwie zupełnie obce osoby. Mężczyzna w czarnym swetrze
 i kobieta w bordowej sukience.
Nie miałam pojęcia, kto to jest. Stefan, Damon i Lexi wyraźnie się spięli. Czyżby ich znali? Stefan objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. 
- Ach... Liceum. To były czasy - powiedział facet, do towarzyszki. - Czy mnie wzrok nie myli? Bracia Salvatore we własnej osobie - uśmiechnął się ironicznie. 
- Witaj Klaus. Dawno się nie widzieliśmy - powiedział Damon.
- Nick - blondynka zwróciła się do mężczyzny i wskazała na mnie.
- A co urocza Katherine robi w takiej małej mieścinie? - zapytał uważnie patrząc mi w oczy. Już druga osoba mnie z kimś pomyliła. Muszę być do niej naprawdę podobna...
- Nie jestem żadna Katherine. Jestem Elena.
- Doppleganger - szepnął Klaus. - Pozwól, że w takim razie się przedstawię. Nicklaus Michaelson. A to moja siostra Rebekah. A ty, moja droga Eleno, jesteś jak dar z nieba... - powiedział, a na jego twarzy pojawiły się jakieś dziwne... coś. Jakby pęknięcia? Nim się spostrzegłam, Rebekah w jakiś sposób powaliła Lexi i Stefana. Klaus złapał mnie za rękę i pociągnął. Po chwili byliśmy w lesie przy szkole. O co temu człowiekowi chodzi?! Biegł ze mną kawałek i nagle... upadł. Zza drzewa wyłonił się Alaric Saltzman z kuszą.