poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 2

Moje serce przyspieszyło. Miałam wrażenie, że cała szkoła słyszy jak mi się szamoce w piersi. 
- Ja-jasne. Jestem Elena - spojrzałam w stronę Caroline, która puściła do mnie oczko.
- To idziemy? - uśmiechnął się rozbawiony. Mam coś na głowie? Może kawałek jabłka utknął mi w zębach? Ruszyłam przed nim i dyskretnie przejechałam językiem po zębach. Nic nie ma. Na szczęście. Pokazałam mu całą szkołę. Skierowaliśmy się w stronę boiska i wpadliśmy na Tylera i Matta.

- Stefan, prawda? - zapytał Tyler.
- Tak.
- Chciałbyś spróbować sił w naszej drużynie? - Matt spojrzał z nadzieją na blondyna.
- Czemu nie. Kiedy mogę przyjść na trening?
- Teraz - powiedzieli razem i odwrócili się.
- Nie obrazisz się jeśli pójdę?
- Też idę. Mam trening - uśmiechnęłam się.
- Należysz do drużyny? - zaśmiał się głośno.
- Dopinguję drużynę.
- No to muszę się dostać - spojrzałam na niego zdziwiona. - No wiesz, taka ładna cheerleaderka musi umieć zagrzewać drużynę i fajnie byłoby usłyszeć swoje imię w twoich ustach - wyjaśnił, a ja się zarumieniłam. Czy on próbuje ze mną flirtować? 
- Lepiej chodźmy, bo nas uduszą - powiedziałam i ruszyliśmy w stronę szatni. Po piętnastu minutach byłam przebrana w dresy i szłam za Bonnie.
- Więc tak - zaczęła Caroline, która jest kapitanem. - Sue, poprowadzisz trening z dziewczynami, a ja i Bonnie nauczymy Elenę nowego układu - wiedziałam, że chodzi o coś więcej, niż tylko układ. Chcą wiedzieć o czym rozmawiałam ze Stefanem. Poszłyśmy parę metrów od dziewczyn i zatrzymałyśmy się w takim miejscu, że mogłyśmy widzieć trenujących chłopaków. Tanner tłumaczył coś Stefanowi, a on patrzył się w naszą stronę. Gdy trener skończył do niego mówić, kiwnął głową i... pomachał mi! Zarumieniłam się i odmachałam. 
- Uuuu! - usłyszałam za sobą dziewczyny. - Coś się kroi - dodała Bonnie z dziwnym uśmiechem. 
- Ale o co wam chodzi? - udałam głupią.
- Opowiadaj.
- Nie ma o czym - zaczęłyśmy się rozciągać i powiedziałam o tych piętnastu minutach spędzonych ze Stefanem.
- I o nic się nie wypytywałaś?
- Nie.
- Elena! Jak mogłaś?! Taki świetny chłopak chce żebyś to TY go oprowadzała i nie wyciągnęłaś z niego żadnych informacji?
- No... nie - jak przedstawiła to w takim świetle, to faktycznie słabo wyszło... Jeszcze mam czas. Nie przyjechał tu przecież na jeden dzień. Ale podoba się też innym dziewczynom - przeszło mi przez głowę.
- Już wiem!  - krzyknęła Bonnie. - Zaproś go na tańce.
- Tak, tak. To genialny pomysł! Że też sama na to nie wpadłam - powiedziała Caroline.
Przez następne dwie godziny ogarniałam układ. Na koniec mogłam już ćwiczyć z dziewczynami. W dwie godziny, nadrobiłam dwa miesiące. Nieźle. Poszłam z dziewczynami do szatni i już miałyśmy iść do mnie, gdy usłyszałam jak ktoś mnie woła.
- Elena! - odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego Stefana. Bonnie i Caroline zaczęły patrzeć na siebie porozumiewawczo.
- To my pójdziemy. Dogonisz nas - powiedziała brunetka i poszły.
- Hej - uśmiechnęłam się.
- Em... Chciałem ci dać swój numer telefonu. Tak jakbyś chciała porozmawiać czy coś - uśmiechnął się i dał mi kartkę.
- Dzięki. Na pewno skorzystam.
- Chyba przyjaciółki na ciebie czekają - zaśmiał się i wskazał na krzaki zza których było widać blond włosy Caroline. Zaśmiałam się i pożegnałam z przystojniakiem.
- Następnym razem kucnijcie niżej - powiedziałam i ruszyłyśmy do mnie. Jenna oglądała jakiś serial, a Jeremy siedział nad książkami. Gdy weszłyśmy do kuchni, ożywił się i wciągnął Bonnie w rozmowę o czarownicach z Salem. Czyżby ona mu się podobała? Spojrzałam na blondynkę, ona chyba też doszła do takiego wniosku. Patrzyła na nich z przymrużonymi oczami. 
- Bonnie, czy nie miałaś nam czegoś pokazać? - zapytała.
- A tak! Jasne. Jer, może spotkamy się juto po szkole? Muszę ci coś pokazać - uśmiechnęła się do mojego brata.
- Dobra. Do jutra - odwzajemnił uśmiech i znów usiadł do książek. Poszłyśmy do mojego pokoju.
- Mamy sobie wiele do powiedzenia, więc zostajecie u mnie na noc. Ubrania wam pożyczę - powiedziałam i usiadłam na łóżku.
- Ty zaczynasz - powiedziała Caroline.
- Więc... Stefan dał mi swój numer telefonu. W razie jakbym chciała z nim porozmawiać. Bonnie, o co chodzi z Jeremym? - zmieniłam temat.
- Ale co o co chodzi?
- Och daj spokój! Z odległości kilometra widać, że mu się podobasz - blondynka szturchnęła ją w żebra.
- Na historii zgłosił się do napisania pracy o czarownicach z Salem, a ponieważ jestem ich potomkinią mogę mu bardzo pomóc. To tyle.
- A on ci się podoba?
- To twój brat - powiedziała bez przekonania.
- A ty jesteś moją przyjaciółką... I pasujecie do siebie - powiedziałam. 
- Może i tak... Co z imprezą? - teraz to ona zmieniła temat. Wiedziała co powiedzieć, żeby Caroline nie zamykała się buzia przez następne dwie godziny. Rozrysowałyśmy salę i zaczęłyśmy nanosić coraz więcej szczegółów. Po godzinie wszystko było zaplanowane. 
- A właśnie! Bonnie, miałaś nam udowodnić, że jesteś czarownicą - powiedziała Caroline. 
- No dobra, tylko nie mówcie nikomu. Okna i drzwi są zamknięte? - pokiwałam głową. - Nie ma przeciągu?
- Nie - odpowiedziałam, a brunetka wzięła moją poduchę i rozdarła ją.
- Ej!
- Poczekaj.
Usiadła po turecku i podniosła ręce nad pióra z poduszki. Po chwili zaczęły się unosić i wirować po pokoju, a ja i Caroline patrzyłyśmy na nie jak zaczarowane.

- Teraz mi wierzycie?

____________
I jak? :) Mam nadzieję, że się wam podoba :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz